Jak to z majstrami bywa szczególnie na wiosnę zostawił jednego człowieka (młody chłopak bardzo skacowany) do kopania fundamentów a sam z resztą ekipy pojechał kończyć inna budowę.
Niestety jako niedoświadczony inwestor w początkowej fazie budowy złapałem za szpadel i w ciągu jednego dnia we dwóch wykopaliśmy dołki pod ławy.
Ponieważ chciałem aby domek stał wyżej ściany fundamentowe z bloczka miały mieć 8 warstw (swoją drogą teraz się zastanawiam czy o jedną warstwę nie przesadziłem).
Murowanie bloczków szło gładko. Po wszystkim majster stwierdził, że na budowie zjawi się za jakiś czas oraz, że trzeba zamówić piach i spychacz aby zasypać fundamenty.
Niestety człowiek dopiero pod koniec budowy staje się asertywny i po przeczytaniu niezliczonych forów budowlanych mógłby podjąć dyskusję z majstrem jak i co należałoby robić. Bardzo zdziwiłem się, że fachowcy nie mieli zamiaru malować fundamentu czarnym specyfikiem w celu izolacji przeciwwilgociowej oraz nie mieli zamiaru wsypywanego piachu ubijać. Więc kazał pan ……
W sumie na dobre mi to wyszło z tego względu, że izolacja pionowa jest zrobiona bardzo dokładnie a piach ubity jak należy warstwowo. Przy okazji wyszły dwa babole jakich dopuściła się ekipa:
· odkopując wnętrze fundamentów stwierdziłem, że na ściance klatki schodowej do wysokości 3 bloczków od ławy jest zrobiony występ. Co się okazało majstrowi się pomyliło i nie z tej strony zaczął budować stopę pod komin!!! O zgrozo jak odkopałem występ z drugiej strony zaczynał się on od 4 warstwy bloczków i wisiał w powietrzu!!!! – reakcja zjebka dla majstra i oczywiście poprawka,
· słup znajdujący się wg planów w ścianie małego pokoju u mnie wyszedł prawie na środku. Co się okazało majster mierzył nie od tej ściany co trzeba – reakcja zjebka dla majstra i poprawka.
Następna wizyta robocza (nie do poprawek) ekipy miała miejsce około 2 miesiące po skończeniu murowania ścian fundamentowych.